Można już śmiało wysunąć teorię, że polskie społeczeństwo oswoiło się z istnieniem legalnych produktów konopnych. Powoli zmienia się stereotypowe myślenie stawiające znak równości między specyfikami z konopi a narkotykami. Coraz większa popularność oleju CBD (ale też past, kremów, maści itd.) sprawia, że ten rynek staje się atrakcyjny dla producentów i sprzedawców. To z kolei owocuje pojawianiem się ofert, na które trzeba bardzo uważać – zwłaszcza będąc niedoświadczonym konsumentem. W naszym poradniku podpowiadamy, co powinno wzbudzić szczególną czujność u osób zdecydowanych na zakup oleju CBD.
Uwaga na podróbki
Nie jest żadną tajemnicą, że na polski rynek trafia coraz więcej podróbek oleju CBD. Mianem podróbki określamy taki produkt, który nie spełnia żadnych norm jakościowych, a podane stężenie kannabidiolu jest wyłącznie deklaracją sprzedawcy. Nie zostało natomiast potwierdzone żadnymi badaniami laboratoryjnymi.
Kupując podróbkę oleju CBD nie wiemy więc, co tak naprawdę przyjmujemy. Równie dobrze może to być zwykły olej z nasion konopi, który nie zawiera kannabidiolu lub jest go na tyle mało, że produkt nie ma zastosowania terapeutycznego – co najwyżej kosmetyczne. Jest to oczywista strata dla konsumenta, który wydaje pieniądze na coś, czego nie otrzymuje – poza pięknymi zapewnieniami sprzedawcy.
Niska cena i absurdalnie wysokie stężenie CBD
Takie połączenie zawsze zwiastuje, że mamy do czynienia z olejem złej jakości i niewiadomego pochodzenia. Wysokie stężenie CBD, nierzadko przekraczające 20%, charakteryzuje olejki stosowane w terapii najcięższych przypadłości. Ich wyprodukowanie jest bardzo kosztowne, co musi znaleźć odzwierciedlenie w cenie produktu.
Jeśli więc sprzedawca informuje, że 10 ml buteleczka zawiera olej CBD o stężeniu 15%, a jej cena to np. 70 złotych, powinna się nam zapalić lampka ostrzegawcza. Zwłaszcza, jeśli ta deklaracja nie jest w żaden sposób potwierdzona, sprzedawca nie chce udostępnić certyfikatu z badania laboratoryjnego i w ogóle nie odpowiada na żadne pytania.
GMO
Rośliny genetycznie modyfikowane można znaleźć już nie tylko na działach warzywnych i owocowych w hipermarketach. Coraz częściej wykorzystuje się je do produkcji suplementów diety, kosmetyków oraz właśnie oleju CBD. Teoretycznie nie ma to wielkiego znaczenia, ale jeśli weźmiemy pod uwagę, że fundamentem tzw. medycyny konopnej jest naturalność terapii, to olej z GMO powinien zostać z góry odrzucony przez konsumenta.
Po pierwsze: rośliny genetycznie modyfikowane nie gwarantują wymaganego stężenia kannabidiolu oraz innych cennych fitokannabinoidów. Po drugie: ich uprawa niezgodnie z planem natury powoduje zmianę składu biochemicznego roślin, co ma negatywny wpływ na zawartość buteleczki oleju. Wreszcie po trzecie: trudno jest ocenić reakcję organizmu na kontakt z produktem z GMO, co podważa naczelną zasadę terapii konopnej: bezpieczeństwo przede wszystkim.
Dlatego wybierając olej CBD radzimy zwrócić baczną uwagę na to, czy do jego produkcji nie wykorzystano roślin modyfikowanych genetycznie. Taką gwarancję daje jedna z najbardziej renomowanych marek obecnych na polskim rynku, czyli kanadyjska Sequoyalife.
Syntetyczne kannabinoidy w oleju CBD
To problem, który przybiera na sile i warto uświadomić konsumentów o jego istnieniu. Otóż na polskim rynku coraz częściej pojawiają się oleje CBD zawierające wyłącznie syntetyczne kannabinoidy. Nie pochodzą one z roślin, ale zostały wyizolowane w chińskich laboratoriach. Ich produkcja jest o wiele tańsza, co pozwala obniżyć cenę produktu. Na tym jednak korzyści dla konsumenta się kończą.
Nie sposób przewidzieć, jaka będzie reakcja organizmu na kontakt z syntetycznymi kannabinoidami. Bardzo prawdopodobne są natomiast uciążliwe skutki uboczne, jak mdłości, zawroty i bóle głowy, przywidzenia, lęki. Jeśli więc sprzedawca nie ma dowodu na to, że oferowany przez niego olejek jest w 100% naturalny, a dodatkowo cena jest podejrzanie niska, lepiej zrezygnować z zakupu.
Więcej informacji na stronie: https://sequoyalife.com/podrobki-olejow-cbd